niedziela, 24 lutego 2013

Bejbi Blues nie czuje Bluesa?

Problem współczesnych nastolatków to temat wszystkim znany, jednak rzadko poruszany w Polsce. Przełamała go młoda, reżyserka i scenarzystka Katarzyna Rosłoniec znana z filmu "Galerianki", dzięki któremu zyskała sławę. Reżyserka i scenarzystka po 3 latach ciszy powróciła z filmem "Bejbi Blues", który popularnością dorównał poprzedniemu dziełu, jednak nie został tak długo na ustach widzów. 


Film opowiada o młodej dziewczynie, która w wieku 17 lat zostaje matką. Początkowo myślałem, że o tym będzie właśnie film, jednak z każdą sceną ekranizacja coraz bardziej zaskakuje widza obrotem sprawy. Matka filmowej Natalii to młoda kobieta, która nie darzy zbyt dużą miłością swojej córki, ponadto słynie z rozrywkowego trybu życia, a ten nie wpływa dobrze na dojrzewającą córkę. Reżyserka stawia w tym filmie na szokowaniem widza wydarzeniami jakie przedstawia dzieło niestety jest to trochę przesadzone. Pod koniec filmu kiedy wszystko zaczyna układać się w układankę, którą przygotowała dla nas autorka dochodzi do rozwiązanie, które nie do końca pasują do ideologi tego filmu. Można śmiało powiedzieć forma przerosła treść i fantazja jaką przedstawiła Pani Katarzyna jest trochę przesadzona. Oczywiście każdy film powinien zaskakiwać publiczność jednak ważne jest, żeby pasowało do całości i zarazem nie było banalne. Jest to cienka granica, którą łatwo przekroczyć i niestety tak też było w tym przypadku. Pewne rozwiązania przypominały mi film "To nie tak jak myślisz kotku", który był przekombinowany i męczył widza swoimi banalnymi wariacjami akcji.

W kwestii aktorów autorka postawiła głównie na młode, nieskalne jeszcze okiem kamery osoby, które świetnie odnalazły się w swoich rolach. Magdalena Berus i Nikodem Rostocki bo oni są głównymi bohaterami doskonale odnaleźli się w roli zbuntowanych nastolatków. Ciekawą rolę grała również Magdalena Boczarska, świetnie sprawdziła się w roli złej matki, której nie należy naśladować.


Całokształt posiada rysy filmu dokumentalnego. Dynamiczne sceny jakby kręcone z ręki nie do końca pasowały mi w tej tematyce. Krótkie przerwy w filmie będące czarnym ekranem przez kilka sekund wprowadzały duży chaos, ponadto momenty w których się odbywały czasami kompletnie nie pasowały.Wychodząc z kina czułem zniesmaczenie, ponieważ spodziewałem się czegoś co pokaże pokolenie blogów, facebooka i dojrzewanie młodych ludzi, a nie kolejne złe relacje w rodzinie. Takowa etykietka została przyklejona produkcji jeszcze przed premierą co było bardzo błędne. Może to były tylko zagranie marketingowa, a może opinia publiczna pokazująca po raz kolejny swoje skrzywienie wzrokowe?

7 komentarzy:

  1. chciałam na to iśc ale jak przeczytałam opinie stwierdziłam,że nie będę traciła forsy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziekuje ;) Co do bejbi blues to dla mnie pomysl filmu moze fajny i generalnie cala scenografia ale no zawalili troche osobiscie sie zawiodlem

    pozdraiam
    R.

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie film wywołał mieszane odczucia, jednak nie ukrywajmy - zwróciłam dużą uwagę na stylizacje, które według mnie były świetne. Bardzo spodobał mi się ten "przerysowany" styl :)
    Pozdrawiam
    H A L L O W K A A

    OdpowiedzUsuń
  4. powiem szczerze, że mnie jakoś ten film nie przekonywał od samego początku, a czytając niektóre recenzje jeszcze bardziej utwierdziłem się w tym, że nie warto tracić czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Końcówka była tak żenująca, że reszta publiczności, z która oglądałam film nie wiedziała czy to już koniec, czy jeszcze nie. Ja jestem bardzo na nie...

    OdpowiedzUsuń
  6. Czasami cieszę się, ze nie oglądałem.. Ale żeby wyrobić swoją opinię trzeba coś zobaczyć, więc sie nie wypowiadam
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. obejrzę, ale jak będzie już na dvd.

    OdpowiedzUsuń